Topballowa Liga Trójek 2011 II Edycja
Dodane przez sonic dnia Maj 25 2011 22:01:25
W miniony weekend - 22 maja 2011r., w Krakowie odbył się kolejny turniej Topballowej Ligi Trójek (TLT). Była to już II edycja tego cyklu. W niedzielnych rozgrywkach udział wzięły dwie częstochowskie drużyny: Cannon Fodder Częstochowa oraz PB Lovers. Jak można było przeczytać we wcześniejszych aktualnościach, Cannon Fodder Częstochowa startowało już w tym sezonie w zmaganiach TLT, ostatnie zawody były drugim z kolei startem drużyny liczonym do rankingu generalnego. Dla PB Lovers był to pierwszy turniej w tym sezonie, zarówno w lidze TLT jak i w ogóle, co przed rozgrywkami wniosło trochę niepewności w powodzenie drużyny, całe szczęście skończyło się tylko na obawach, które szybko zostały rozwiane, a cały dzień zakończył się dość pomyślnie dla żółto-zielonych.
Zapraszam do przeczytania małej relacji z II edycji Topballowej Ligi Trójek.

Rozszerzona zawartość newsa
W miniony weekend - 22 maja 2011r., w Krakowie odbył się kolejny turniej Topballowej Ligi Trójek (TLT). Była to już II edycja tego cyklu. W niedzielnych rozgrywkach udział wzięły dwie częstochowskie drużyny: Cannon Fodder Częstochowa oraz PB Lovers. Jak można było przeczytać we wcześniejszych aktualnościach, Cannon Fodder Częstochowa startowało już w tym sezonie w zmaganiach TLT, ostatnie zawody były drugim z kolei startem drużyny liczonym do rankingu generalnego. Dla PB Lovers był to pierwszy turniej w tym sezonie, zarówno w lidze TLT jak i w ogóle, co przed rozgrywkami wniosło trochę niepewności w powodzenie drużyny, całe szczęście skończyło się tylko na obawach, które szybko zostały rozwiane, a cały dzień zakończył się dość pomyślnie dla żółto-zielonych.
Na Krakowskim turnieju paintballowym stawiły się dwie częstochowskie drużyny: Cannon Fodder Częstochowa oraz PB Lovers. Pierwsza (CFC) w składzie: Odo, Seba, Anty oraz Waldek; oraz druga drużyna (PBL) w składzie: Sonic, S.Adam, Vicctis oraz Ryba (pit). Niestety obie drużyny trafiły do tej samej grupy, co skutkowało bratobójczym pojedynkiem, o którym nieco później.

GRUPA AGRUPA B
RBMK-1000 IITherapy
KameleonForeign Legion
CFCValkyrie
One Day ArmyBad Person
PB LoversRBMK-1000 III

Mecze naszej grupy planowo zaczynały się po godzinie 9.00, jednak na polu stawiliśmy się - PB Lovers, około godzinę wcześniej, aby dobrze poznać rozstawienie przeszkód. Niedługo po naszym przyjeździe dojechała również drużyna Cannon Fodder Częstochowa. Po oględzinach pola wszyscy przystąpiliśmy do szykowania sprzętu i rozgrzewki.

Pierwszy meczem w naszym (CPP ogólnie) wykonaniu było spotkaniem CFC z krakowską drużyną One Day Army. Drużyna była dla nas nieznana, stąd też podczas gdy CFC rozpoczynało boje, PB Lovers bacznie obserwowało jak gra przeciwnik, ponieważ niedługo później i my mieliśmy mieć starcie z zawodnikami tej drużyny. Konfrontacja obu drużyn zakończyła się wynikiem 2:1 dla naszych kolegów, co dobrze rokowało na resztę dnia. Szkoda natomiast, iż nie udało się zdobyć pełnych 3 punktów co lepiej przełożyłoby się na wynik ostateczny całego dnia. Mecz zakończył się z powodu upływu czasu.

Tuż po meczu Cannon'ów do walki wkracza PB Lovers. Tym razem mecz rozgrywa się z drużyną RBMK-1000 - liderem rankingu generalnego oraz zwycięzcą wcześniejszej edycji. RBMK-1000 po rozegraniu meczu otwierającego grupę z drużyną Kameleon, miało pewną nieocenioną przewagę nad nami - rozegrali już pierwsze mecze tego dnia i znali pole. My natomiast mając świadomość, iż jest to nasz pierwszy mecz w tym roku w ogóle, walczyliśmy ze stresem "pierwszych 10'ciu sekund" tego dnia. Koniec końców, wprawdzie przebiegu meczy nie pamiętam, jednak udało się zakończyć konfrontację z wynikiem 3:0 po naszej stronie, dzięki czemu mogliśmy spokojni już przystąpić do kolejnych spotkań.

Bezpośrednio po naszym meczu, na boisko wchodzi CFC (i tak będziemy się zamieniać przez kilka meczy). Przeciwnikiem naszych kolegów tym razem jest drużyna Kameleon z Tarnowa. Przeciwnik, na którego zawsze trzeba uważać, więc CFC pełna mobilizacja i do gry czas przystąpić. Niestety nie zapisałem przebiegu punktów, jednak pamiętam, iż walka była zaciekła i dość długa. Co najmniej raz mecz kończy się bez punktu, ostatecznie jednak punktacja układa się nie po myśli Cannon Fodder Częstochowa - 2:0 dla Kameleon'ów. Był to jednak dopiero drugi mecz, pozostaje więc walczyć by załapać się na wyjście z grupy.

One Day Army - PB Lovers, tak prezentowało się kolejne spotkanie. Bogatsi o obserwacje przeciwnika podczas meczu One Day Army z CFC przystępujemy do gry. Choć mecz do skomplikowanych nie należał, nie wiedzieć kiedy, po drodze oddajemy jeden punkt naszemu przeciwnikowi, ostatecznie kończąc spotkanie 1:3 dla medalików. Mecz do przodu, zatem oddanym punktem się nie przejmujemy.

Ponownie zamiana, pole przejmuje Cannon Fodder, a po drugiej stronie boiska staje RBMK-1000. Całe szczęście morale CFC nie zostało osłabione po wcześniejszym przegranym meczu, co pozwala na rozgromienie przeciwnika z wynikiem 0:3 dla naszych. Po tym meczu zarówno Cannon Fodder Częstochowa jak i my - PB Lovers, mamy czas na odpoczynek, w tym czasie na polu starły się drużyny Kameleon oraz One Day Army. Wszyscy skupiliśmy się na najbliższym meczu bo w nim...

...Czas na bratobójcze starcie: Cannon Fodder Częstochowa vs PB Lovers. Niewątpliwie istotny mecz dla obu stron. Dla CFC było to "być albo nie być", dla nas przedostatni mecz, zatem również waga meczu dość spora, ponieważ nigdy nie wiadomo co przyniesie nam ostatni - chyba najtrudniejszy, mecz. A zatem jeśli byśmy przegrali, również nie byłoby pewne kto wejdzie do półfinału. Nikt nie mógł pozwolić sobie na przegraną, CFC w nieco gorszym położeniu ponieważ jeden mecz już przegrali, my w niepewności, ponieważ mecz z ich oprawcami jeszcze przed nami. Sytuacja o tyle trudna, iż trenujemy wspólnie - wiemy o sobie wzajemnie więcej niż o przeciwnikach z innych miast. Cóż, nie ma co się rozwodzić.. gramy!

Pierwszy punkt pada dla PB Lovers. Pozwoliło nam to na objęcie przewagi psychicznej nad kolegami z podwórka. Kolejne punkty padają również po naszej stronie, niestety byliśmy bezlitośni, zachłannie zagarnęliśmy cały tort dla siebie. Koniec końców mecz kończy się z wynikiem 3:0 dla PB Lovers. Bratobójcze pojedynki nigdy nie należą do przyjemnych, tym bardziej, iż wysłaliśmy kolegów tym sposobem do domu; nie mogliśmy jednak ryzykować innego wyniku, aby samemu nie spakować walizek w przypadku przegranej z Kameleonami.

Cannon Fodder Częstochowa tego dnia zakończyło swoje rozgrywki - mecz z nami był dla nich ostatnim grupowym meczem, a do półfinału przechodziły jedynie dwie drużyny z grupy. CFC niestety z dwoma przegranymi meczami nie kwalifikowało się do awansu. Po naszym wspólnym meczu mieliśmy chwilę przerwy, zbieraliśmy siły na ostatnie grupowe spotkanie.

W tym meczu przyszło nam zmierzyć się z Kameleonami. Przypomnę, iż wcześniej nasi przeciwnicy ograli już CFC z wynikiem 2:0, zatem musieliśmy do meczu podejść z pełną mobilizacją. Pierwszy mecz... nie jest łatwo. Udaje się jednak zdobyć pierwszy punkt - 1:0 po naszej stronie. Drugie spotkanie niestety nie jest po naszej myśli, skutkiem czego tracimy przewagę - 1:1. Czasu coraz mniej, choć wystarczająco dużo, aby przeciwnik mógł jeszcze objąć przewagę i wygrać spotkanie. Pomoc zawodników CFC między meczami w pit stopach niczym w formule 1, pozwala nam zaoszczędzić trochę cennego czasu przerwy i zebrać myśli na grę. Kolejny punkt 2:1 dla nas, do końca meczu pozostaje jednak 46s. Jesteśmy zatem zmuszeni bronić się i nie dopuścić przeciwnika do przejęcia inicjatywy i odrobienia punktu. Mecz rozpoczyna się, najbezpieczniej jak się tylko da zasypujemy pole blokując przeciwnika. Założenie meczu - wywalić tyle kul ile się da, by ich nie wpuścić - zrealizowane w 100%. Spotkanie kończy się poprzez zakończenie czasu gry, zostajemy zatem przy wyniku 2:1 wygrywając mecz.

Wygrana w ostatnim meczu grupy dopełniła sukcesu - zwycięstwo nad wszystkimi drużynami w grupie, w całych eliminacjach oddając zaledwie dwa małe punkty, co tym bardziej cieszy. Pozostało zatem czekać na zakończenie grupy B, aż do półfinałów oraz finałów. W tym czasie odpoczynek oraz zdjęcia pamiątkowe Cannon Fodder & PB Lovers.

Do półfinałów weszły 4 drużyny, po dwa czołowe miejsca na każdą grupę. Z Grupy A z miejsca pierwszego weszło PB Lovers oraz miejsce drugie - Kameleon, odpowiednio w Grupie B: Therapy oraz Valkyrie'a.

W półfinałowym spotkaniu rozegraliśmy mecz z Valkyrie'ą. Pojedynek przebiega dość spokojnie bez większych wydarzeń, konfrontacja kończy się z wynikiem 3:1 dla nas.

Wygrana we wcześniejszym meczu pozwala nam na walkę o pierwsze miejsce, by to jednak osiągnąć musimy pokonać drużynę Therapy. Niestety słońce towarzyszące podczas naszych rozgrywek oraz w czasie oczekiwania na mecze finałowe zrobiło swoje. Mnie (Sonic'a) dopada drobny udar i zaczyna mi pękać głowa. Połączenie słońca i zmęczenia zniszczyło mnie strasznie, nie mogę poruszyć głową bez towarzyszącego bólu, a krzyczenie z maską na głowie było czymś strasznym. Podczas drugiego półfinałowego meczu próbowałem się ocucić polewając zimną wodą, niestety pomagało to w małym stopniu. Najrozsądniejszym wyjściem z sytuacji było wpuszczenie na boisko Ryby, który cały dzień spędził pomagając nam w pit stopie. W najgorszym wypadku będziemy mieć drugie miejsce, nie mamy więc zatem zbyt wiele do stracenia, w dodatku nasz przeciwnik jest bardzo doświadczony i prawdopodobnie ciężko będzie coś ugrać.

Przed samym meczem poprawiło mi się samopoczucie, jednak nie wiadomo jak długo wytrzymam, zatem skład pozostawiamy już bez zmian. W pierwszym meczu tracimy punkt - 1:0 dla Therapy. Mając okazję obserwować dokładnie ruchy przeciwnika, okazuje się, iż na mecz z nami zawodnicy Therapy zupełnie zmieniają taktykę gry, co skutkuje tym, iż nasz plan staje się mało skuteczny. Przeciwnik gra strasznie zapobiegawczo, niemal całkowicie rezygnując z parcia do przodu, skupiając się na obronie, niestety daliśmy się na to złapać. W drugim meczy nastąpiła mała modyfikacja, dzięki czemu udaje się odzyskać punkt i doprowadzamy do sytuacji 1:1. Pełni nadziei rozgrywamy trzeci mecz. Dochodzi do sytuacji gdzie po naszej stronie nie ma już żywych graczy, przeciwnik chcąc zyskać na czasie opieszale zmierza w stronę bazy, postanawiam więc poddać mecz, co pozwala zaoszczędzić kilka, cennych już, sekund. Wynik 2:1 dla Therapy, do końca meczu kilkadziesiąt sekund. Nie ma rady, musimy postawić wszystko na jedną kartę i zrobić to bardzo szybko - może się uda, albo nawet nie nadwyrężać sił. Niestety ilość czasu okazała się zbyt mała, czas kończy się gdy nasi zawodnicy docierają do połowy pola - w dodatku w osłabionej już ilości. Przegrywamy mecz o pierwsze miejsce, lokując się tym samym na drugiej lokacie.





Po turnieju... no dobra, tego Wam już nie powiem (:
Korzystając z okazji, dziękuję wszystkim zasłużonym za pomoc i wkład w nasz mały sukces. Przy okazji zapraszam na treningi - jak widać skutkują!